Moje życie nie rozwinęło się za bardzo.Jak zwykle o 5.00 nad jezioro .Trochę popływam, wysuszę się i odpocznę.Po odpoczynku daje znów susa do wody i szukam pożywienia-makreli.Zawsze złowię wystarczającą ilość aby mój żołądek był pełny.Zazwyczaj po prostu ją
goniłem a jak się zmęczy to ją połykałem.Lecz ostatnio opanowałem nową taktykę.zerwałem gałąź i czekałem aż ofiara sama przypłynie.Jeśli przypłynęła to celowałem w nią gałęziom po czym zjadałem.Kiedy tak siedziałem i łowiłem przyszedł do mnie Daniel.
-Co robisz?-spytał.
-Łowię
-Aha.Mogę z tobą posiedzieć?
-Jak bardzo chcesz...Czemu nie przebywasz w towarzystwie Rayn?
-Bo nie wiem gdzie jest.-siedzieliśmy tak w ciszy do puki basiorowi nie zaczął doskwierać głód.-Haru....Zgłodniałem...Skoczymy coś upolować?
-No dobra...A na co masz ochotę?
Daniel?
goniłem a jak się zmęczy to ją połykałem.Lecz ostatnio opanowałem nową taktykę.zerwałem gałąź i czekałem aż ofiara sama przypłynie.Jeśli przypłynęła to celowałem w nią gałęziom po czym zjadałem.Kiedy tak siedziałem i łowiłem przyszedł do mnie Daniel.
-Co robisz?-spytał.
-Łowię
-Aha.Mogę z tobą posiedzieć?
-Jak bardzo chcesz...Czemu nie przebywasz w towarzystwie Rayn?
-Bo nie wiem gdzie jest.-siedzieliśmy tak w ciszy do puki basiorowi nie zaczął doskwierać głód.-Haru....Zgłodniałem...Skoczymy coś upolować?
-No dobra...A na co masz ochotę?
Daniel?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz