Na początku był chaos, z którego narodził się nasz przodek - hybryda, Tresserkraft, Sędzia. Był on świadkiem narodzin tego świata, jak i początków naszych młodych przodków.
Można zaryzykować stwierdzenie, że to on nas stworzył.
Nikt jednak nie wie na pewno.
Rasa kotołaków powstała jako jedna z ostatnich i natychmiast wywyższyła się nad resztę. Każde z nas potrafiło zmieniać kształt między ludzkim a kocim. Nie znaliśmy naszej prawdziwej formy i nadal nie wiemy, która była tą pierwszą.
Kiedy Pięć Ras się skłóciło, uformowaliśmy Królestwo, na którego czele stanęłam ja - Główny Strateg i wtedy Generał, który zabił poprzednich przywódców kotołaków - moich rodziców, którzy szkodzili dobru ogólnemu naszej rasy.
Przez wiele lat pracowałam na tytuł Królowej, umacniając pozycję mojej rasy i chroniąc ją przed naszymi wrogami.
Wykształciły się we mnie cechy, których nie lubię i które próbowałam usunąć, jednak wciągnęło mnie zbyt głębokie bagno.
Z powodu moich umiejętności panowania nad cieniami, światło powoli stawało się dla mnie wrogiem - nie zabijało mnie, czy też uszkadzało, jednak sprawiało ból moim oczom, przyzwyczajonym aż za bardzo do cienia.
Nawet już nie pamiętam, kiedy po raz ostatni grzałam się w słońcu...
Wzdycham, zmieniając pozycję na swoim mięciutkim tronie.
Od dłuższego czasu nic się nie dzieje, a ja nie znoszę bezczynności.
...
Spoglądam na prawo, gdzie przycupnął Oorga, cichy i nieruchomy jak cień.
Wzdycham głośniej i brat rzuca mi spojrzenie, ale nic nie mówi, najwyraźniej stwierdzając że nie mam humoru na rozmowy.
Ta cisza dzwoni mi w uszach.
- Dziś jest nów. - podskakuję, słysząc głos Oorgi i posyłam mu zdziwione spojrzenie - Nie będziesz się musiała martwić o światło, kiedy już wyjdziesz z zamku.
Spoglądam na niknące w cieniu sklepienie komnaty.
- Masz zamiar znowu za mną łazić..? - pytam, ale odpowiada mi cisza.
Gdy powracam wzrokiem do brata, moje spojrzenie spotyka się z jego. Marszczę brwi.
- Wiesz, że nie zostałam królową dla ładnych oczu..? - pytam, przekrzywiając na bok głowę.
- Wiesz, że moją pracą jest cię strzec? - Oorga odpowiada pytaniem, powtarzając mój ruch.
Czasem jego zachowanie doprowadza mnie do szału. Gdy był mniejszy, przynajmniej coś się działo, przez ten jego wybuchowy charakter... Rozmasowuję skronie. Dlaczego wydoroślał..?
Oorgę znalazłam na granicy watahy wilków, kiedy miał niecały rok. Nie miałam jeszcze wtedy problemów ze światłem, ale moi rodzice już nie żyli, więc zabrałam go ze sobą do Królestwa.
Wychowywałam go i tak wyszło, że został królewskim strażnikiem. Od tego momentu właściwie nigdy nie odstępuje mnie na krok, co szczerze mówiąc doprowadza mnie do szału.
Nadopiekuńczy braciszek się znalazł...
Uśmiecham się pod nosem, a Oorga posyła mi pytające spojrzenie, nieświadomy planu, który właśnie zakwitł w mojej głowie.
- Coś się stało? - pyta, a ja przeczę.
- Tylko przypomniała mi się pewna zabawna sytuacja... - odpowiadam.
Wiem, że mi nie uwierzył. Jest na to zbyt inteligentny, ale i tak mnie nie pokona.
C.D.N